wtorek, 22 grudnia 2015

NYC - betonowy ocean

Życzymy wszystkim Wesołych Swiąt!!!

Magda: Kto to jest na tym pomniku? Adam: Nie wiem, ale każdy robi sobie z nim selfiaka.

No jak ta to tak, my też strzelamy fotki ze złotym bożkiem i lodowym placem. Okazuje się, że to jest pomnik Prometeusza, a my jestesmy w Rockefeller Center. Tacy z nas miejscy turysci... Przed nami świetlne fajerwerki tańczą na przeciwległej ścianie wieżowca w rytm świątecznych melodii. Jedna z najbrdziej znanych choinek już pręży swą świąteczną pierś, choć bożonarodzeniowych orderów wciąż jej brakuje. Tuż obok na wystawie Mikołaje, renifery i ciasteczka skradzione Shrekowi przedstawiają swój świąteczny układ choreograficzny. Coraz to nowa gwiazda pojawia się nieboskłonie ulicy, a przyozdobione wieżowce tworzą świetliste szlaki ...

Święta, święta, konsumpcji czas! A szaleństwo przecież dopiero się zacznie. Całe szczęście, że nas już tu nie będzie.

Ta złota postać to Prometeusz!



Swietlisty szlak czyli Rockefeller Center

Wszystkie Ciasteczka tańczą razem z nami!

Ja myslę, że jeszcze torszkę więcej swiatełek można by tu zainstalować...

Tak się stroją na Swięta u Trampa w Hotelu

Doświadczyliśmy już zakupowego oszołomstwa w Black Friday (Czarny Piątek), gdzie to tłuste  ludzkie masy, wypchane po brzegi dziękczynnym indykiem, odkrywają w sobie pierwotne instynkty i ruszają na łów. Bynajmniej nie zwierzyny. Chodzi o polowanie na metki i loga, cale i gigabajty, piksele i ajfony. Ich bronią są łokcie i determinacja. Cóż by to był za spektakl, gdybyśmy razem z innymi łowcami wstali środkiem nocy by wyruszyć na polowanie. A tak, późnym popołudniem jedynie jakieś niedobitki zadowalały się ochłapami. Dodatkowo wszystko było kontrolowane przez strażników, którzy pilnowali wejścia do sklepów i ustawiali ludzi w kolejce. Eh, wszystko odwrócone do góry nogami, łowcy stali się potulnymi barankami czekającymi na rzeź swojej karty kredytowej. My czuliśmy się troszkę jak w zoo, klatki poopisywane nieznanymi logami były jak egzotyczne zwierzęta. To chyba nie nasz świat...


Łowcy czy ofiary idące na rzeź kart kredytowych?
Nasz świat to na pewno również nie Manhattan, ale chętnie się w nim na chwilę zanurzyliśmy. Samo City Center i Financial District okazało się wędrówką po dnie betonowego oceanu, tyle że zamiast koralowców mijaliśmy wieżowce. Tu i ówdzie napotykało się architektoniczne wraki, kościoły czy kamienice, które osiadły kiedyś na betonowym dnie i teraz troszkę straszą a troszkę fascynują swoją egzotyką. 

Dno betonowego oceanu i jego wraki


Ulice wybrukowane złotem

Giełda i pranie kasy. My bylismy zbyt brudni, by wejsć do srodka

Chwytamy byka za...

Takie tam kontrasty

Tego w Europie nie uswiadczysz
Chłodnawym listopadem zdecydowanie dobrze jest wynurzyć się na powierzchnię, czyli wybrzeże, gdzie gości słońce i otwarta przestrzeń. Można pozdrowić Brooklyn, pomachać Statule Wolności i obrać kurs na północ przez Battery Park, aż do Brookfield Place gdzie wędrując przez palmiarnię stajemy oko w oko z One World Trade Center. Niesamowity widok. Taka strzelistość byłaby marzeniem niejednego gotyckiego kościoła! Tak jak i te lustrzane witraże, które codziennie tworzone są przez same niebiosa! 

Tuż obok cmentarz. World Trade Center to dzisiaj dwoje wypalonych oczu, które płaczą dniem i nocą nad tragedią wrześniowego dnia. Morze przelanych łez niczego nie zmienia, chwila zadumy turystów, a świat dalej toczy się kołem przemocy i niezrozumiałych wojen.

Spacer wybrzeżem i ładowanie baterii słonecznych

Palmiarnia i centrum handlowe
Współczesny gotyk

Strzelistosć do pozazdroszczenia!

I ciągle im mało, budują i budują!

Współczesne witraże

WTC

Las strzelistych wieżowców zmienia się wraz z wędrówką na północ w zagajnik kamienic Soho i Greenwichvillage, pamiętających jeszcze stary Nowy York. Kręgosłup takich kamienic to żelazna drabina przeciwpożarowa, duszę tworzą pomieszczania galerii, zapachy kuchni całego świata, niebanalne butiki czy dramaty i komedie off-broadwayowych teatrów. Klimat psuje trochę łuk triumfalny na placu Washingtona, ale można ominąć go bokiem i dojść do skrzyżowania siedmiu ulic, centrum Greenwichvillage. 

Soho

Wieżowców tu jak na lekarstwo

Kręgosłup kamienic

Europejskie klimaty

Teatr off-broadwayowy, polecamy!

W Greenwich nasze nieprzywykłe do spacerów nogi odmawiają posłuszeństwa, więc robimy szybki skok na metro i zmierzamy w kierunku pępka świata czyli... Times Square! Hm... Ja tam mam jednak nadzieję, że nie cały świat kręci się wokół tej pępkowej osi. Trzeba przyznać, jest oszałamiająco, głośno, tłoczno, kolorowo i świeliście, ale żeby robić takie halo z elektronicznych billboardów, które tłoczą pępowiną obrazki tłuściutkich pączków Dunkin Donuts..?

Pępek swiata??

Kolorowo i błyszcząco

Na szczęście społeczeństwo amerykańskie ma jeszcze ostatnią deskę ratunku: polską dzielnicę Greenpoint! Miast kalorycznych sieciówek i migających billboardów znajdziemy tu szyldy z polskimi hieroglifami i niemniej kaloryczną, ale za to smaczną kuchnię polską! W niedzielne popołudnie trzeba czekać co najmniej 20 minut, żeby móc rozkoszować się polskimi specjałami. Dla nas hitem tego dnia był Mr. Biedronka oraz pytanie w polskim sklepie: 'Scuse me guys, do you have... pierogi? Jeszcze trochę a i McDonald na Greepoint będzie oferował PierogBurgera.

W Biedronce najlepiej!

W końcu smaczny chlebus!


Trudno było mi uwierzyć, że Wedla zamknęli...
Tusmy podjedli..

Greenpoint całkiem jest przytulny!

Po jedzonku przyszedł czas na spacerek: idealnym miejscem na rozprostowanie żołądka jest wybrzeże Brooklynu z widokiem na Manhattan. Panorama jest po prostu wspaniała, to dlatego trzeba zobaczyć ten Nowy York...


Bajeczne widoki
Po to tu się przzyjeżdża
Najsloneczniejszy dzien w NYC
Brooklyn Bridge

Willamsburg Brige 

Cegła plus stal

Z obowiązkowej rundy zaliczyliśmy jeszcze rejs do Statui Wolności. Na lekkim kacu, po godzinnym staniu w korku i ze świadomością, że to nasze ostatnie godziny podróży jakoś sama Statua nie zrobiła na nas wrażenia, za to widoki na Manhattan znów były niesamowite. Oczywiście lemingowym trybem bezmyślności pstrykaliśmy zdjęcia z patynową panią z każdej strony, ale jakoś całkiem z bliska wydaje się ona mniej kobieca i powabna.


Patynowa pani

A co, tak też można!
Widoki na Manhattan
Koniec końców trzeba było się zbierać. Ugoszczeni wspaniale przez rodzinę Adama, już wstępnie wymyci i wyprani, mogliśmy zaryzykować spotkanie z rzeczywistością...

Tutaj wspaniale nas ugoszczono i doprowadzono do porządku po podróży

Osiedla podmiejskie są pełne miłosci

W Polsce jesteśmy już trzeci tydzień i dopiero wstępnie się zaaklimatyzosaliśmy... Ja już tęsknię za podróżą! Nie pozostaje nic innego jak oglądać zdjęcia i wspominać: także zostańcie z nami, to jeszcze nie jest nasze ostatnie słowo!

Wszystkim żuczymy słonecznych Świąt Bożego Narodzenia - bo chyba w śnieg nikt już nie wierzy...


PS. I jeszcze kilka zdjęć z NYC na deser.

MetLife Building

Katedropodobne
Wnętrze katedry

Przed Polską ambasadą

China Town

NYC nocą

NYC nocą

Manhattan widziany po raz ostatni (w tej podróży!)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz