17.08.2015, 20:00
Już czwartą noc żyjemy sobie w naszym małym namiotowym światku. Jest dosyć ciasno, rankami wilgotno, pewnie trochę już śpiwory "czadzą", ale jest cieplutko!:) Karimatki są chyba wygodniejsze od naszych hostelowych łóżek, a puchowe śpiworki Małacha są po prostu niezastąpione! Mieliśmy już dziś wracać do Huaraz ale górki po raz kolejny uczą pokory...
Miała być szybka akcja: dojście do base campu w dolinie Ishinka, kolejnego dnia biwak na morenie na ok. 5000 m n.p.m. i uderzamy na Tocllaraju, drogą normalną lub... wschodnią ścianą.