|
Życzymy wszystkim Wesołych Swiąt!!! |
Magda: Kto to jest na tym pomniku? Adam: Nie wiem, ale każdy robi sobie z nim selfiaka.
No jak ta to tak, my też
strzelamy fotki ze złotym bożkiem i lodowym placem. Okazuje się, że to jest pomnik Prometeusza, a my jestesmy w Rockefeller Center. Tacy z nas miejscy turysci... Przed nami
świetlne fajerwerki tańczą na przeciwległej ścianie wieżowca w rytm
świątecznych melodii. Jedna z najbrdziej znanych choinek już pręży swą
świąteczną pierś, choć bożonarodzeniowych orderów wciąż jej brakuje. Tuż obok
na wystawie Mikołaje, renifery i
ciasteczka skradzione Shrekowi przedstawiają swój świąteczny układ
choreograficzny. Coraz to nowa gwiazda pojawia się nieboskłonie ulicy, a przyozdobione wieżowce tworzą świetliste szlaki ...
Święta, święta, konsumpcji
czas! A szaleństwo przecież dopiero się zacznie. Całe szczęście, że nas już tu
nie będzie.
|
Ta złota postać to Prometeusz! |
|
Swietlisty szlak czyli Rockefeller Center |
|
Wszystkie Ciasteczka tańczą razem z nami! |
|
Ja myslę, że jeszcze torszkę więcej swiatełek można by tu zainstalować... |
|
Tak się stroją na Swięta u Trampa w Hotelu |
Doświadczyliśmy już
zakupowego oszołomstwa w Black Friday (Czarny Piątek), gdzie to tłuste ludzkie masy, wypchane po brzegi dziękczynnym
indykiem, odkrywają w sobie pierwotne instynkty i ruszają na łów. Bynajmniej
nie zwierzyny. Chodzi o polowanie na metki i loga, cale i gigabajty, piksele
i ajfony. Ich bronią są łokcie i determinacja. Cóż by to był za spektakl, gdybyśmy
razem z innymi łowcami wstali środkiem nocy by wyruszyć na polowanie. A tak,
późnym popołudniem jedynie jakieś niedobitki zadowalały się ochłapami.
Dodatkowo wszystko było kontrolowane przez strażników, którzy pilnowali wejścia
do sklepów i ustawiali ludzi w kolejce. Eh, wszystko odwrócone do góry nogami,
łowcy stali się potulnymi barankami czekającymi na rzeź swojej karty
kredytowej. My czuliśmy się troszkę jak w zoo, klatki poopisywane nieznanymi
logami były jak egzotyczne zwierzęta. To chyba nie nasz świat...
|
Łowcy czy ofiary idące na rzeź kart kredytowych? |
Nasz świat to na pewno
również nie Manhattan, ale chętnie się w nim na chwilę zanurzyliśmy. Samo City Center i Financial District okazało się wędrówką po dnie betonowego oceanu, tyle że zamiast
koralowców mijaliśmy wieżowce. Tu i ówdzie napotykało się architektoniczne
wraki, kościoły czy kamienice, które osiadły kiedyś na betonowym dnie i teraz
troszkę straszą a troszkę fascynują swoją egzotyką.
|
Dno betonowego oceanu i jego wraki |
|
Ulice wybrukowane złotem |
|
Giełda i pranie kasy. My bylismy zbyt brudni, by wejsć do srodka |
|
Chwytamy byka za... |
|
Takie tam kontrasty |
|
Tego w Europie nie uswiadczysz |
Chłodnawym listopadem zdecydowanie dobrze jest wynurzyć się na powierzchnię, czyli wybrzeże, gdzie gości słońce i otwarta przestrzeń. Można pozdrowić Brooklyn, pomachać Statule Wolności i obrać kurs na północ przez Battery Park, aż do Brookfield Place gdzie wędrując przez palmiarnię stajemy oko w oko z One World Trade Center. Niesamowity widok. Taka strzelistość byłaby marzeniem niejednego gotyckiego kościoła! Tak jak i te lustrzane witraże, które codziennie tworzone są przez same niebiosa!
Tuż obok cmentarz. World Trade Center to dzisiaj dwoje wypalonych oczu, które płaczą dniem i nocą nad tragedią wrześniowego dnia. Morze przelanych łez niczego nie zmienia, chwila zadumy turystów, a świat dalej toczy się kołem przemocy i niezrozumiałych wojen.
|
Spacer wybrzeżem i ładowanie baterii słonecznych |
|
Palmiarnia i centrum handlowe |
|
Współczesny gotyk |
|
Strzelistosć do pozazdroszczenia! |
|
I ciągle im mało, budują i budują! |
|
Współczesne witraże |
|
WTC |
Las strzelistych wieżowców
zmienia się wraz z wędrówką na północ w zagajnik kamienic Soho i Greenwichvillage, pamiętających jeszcze stary
Nowy York. Kręgosłup takich kamienic to żelazna drabina przeciwpożarowa, duszę
tworzą pomieszczania galerii, zapachy kuchni całego świata, niebanalne butiki
czy dramaty i komedie off-broadwayowych teatrów. Klimat psuje trochę łuk
triumfalny na placu Washingtona, ale można ominąć go bokiem i dojść do
skrzyżowania siedmiu ulic, centrum Greenwichvillage.
|
Soho |
|
Wieżowców tu jak na lekarstwo |
|
Kręgosłup kamienic |
|
Europejskie klimaty |
W Greenwich nasze nieprzywykłe do spacerów nogi odmawiają posłuszeństwa, więc robimy szybki skok na metro i zmierzamy w kierunku pępka świata czyli... Times Square! Hm... Ja tam mam jednak nadzieję,
że nie cały świat kręci się wokół tej pępkowej osi. Trzeba przyznać, jest
oszałamiająco, głośno, tłoczno, kolorowo i świeliście, ale żeby robić takie halo
z elektronicznych billboardów, które tłoczą pępowiną obrazki tłuściutkich pączków
Dunkin Donuts..?
|
Pępek swiata?? |
|
Kolorowo i błyszcząco |
Na szczęście społeczeństwo
amerykańskie ma jeszcze ostatnią deskę ratunku: polską dzielnicę Greenpoint!
Miast kalorycznych sieciówek i migających billboardów znajdziemy tu szyldy z
polskimi hieroglifami i niemniej kaloryczną, ale za to smaczną kuchnię polską!
W niedzielne popołudnie trzeba czekać co najmniej 20 minut, żeby móc rozkoszować
się polskimi specjałami. Dla nas hitem tego dnia był Mr. Biedronka oraz pytanie
w polskim sklepie: 'Scuse me guys, do you have... pierogi? Jeszcze trochę a i
McDonald na Greepoint będzie oferował PierogBurgera.
|
W Biedronce najlepiej! |
|
W końcu smaczny chlebus! |
|
Trudno było mi uwierzyć, że Wedla zamknęli... |
|
Tusmy podjedli.. |
|
Greenpoint całkiem jest przytulny! |
Po jedzonku przyszedł czas na
spacerek: idealnym miejscem na rozprostowanie żołądka jest wybrzeże Brooklynu z
widokiem na Manhattan. Panorama jest po prostu wspaniała, to dlatego trzeba
zobaczyć ten Nowy York...
|
Bajeczne widoki |
|
Po to tu się przzyjeżdża |
|
Najsloneczniejszy dzien w NYC |
|
Brooklyn Bridge |
|
Willamsburg Brige |
|
Cegła plus stal |
Z obowiązkowej rundy zaliczyliśmy jeszcze rejs do Statui Wolności. Na lekkim kacu, po godzinnym staniu w korku i ze świadomością, że to nasze ostatnie godziny podróży jakoś sama Statua nie zrobiła na nas wrażenia, za to widoki na Manhattan znów były niesamowite. Oczywiście lemingowym trybem bezmyślności pstrykaliśmy zdjęcia z patynową panią z każdej strony, ale jakoś całkiem z bliska wydaje się ona mniej kobieca i powabna.
|
Patynowa pani |
|
A co, tak też można! |
|
Widoki na Manhattan |
Koniec końców trzeba było się zbierać. Ugoszczeni wspaniale przez rodzinę Adama, już wstępnie wymyci i wyprani, mogliśmy zaryzykować spotkanie z rzeczywistością...
|
Tutaj wspaniale nas ugoszczono i doprowadzono do porządku po podróży |
|
Osiedla podmiejskie są pełne miłosci |
W Polsce jesteśmy już trzeci tydzień i dopiero wstępnie się zaaklimatyzosaliśmy... Ja już tęsknię za podróżą! Nie pozostaje nic innego jak oglądać zdjęcia i wspominać: także zostańcie z nami, to jeszcze nie jest nasze ostatnie słowo!
Wszystkim żuczymy słonecznych Świąt Bożego Narodzenia - bo chyba w śnieg nikt już nie wierzy...
PS. I jeszcze kilka zdjęć z NYC na deser.
|
MetLife Building |
|
Katedropodobne |
|
Wnętrze katedry |
|
Przed Polską ambasadą |
|
China Town |
|
NYC nocą |
|
NYC nocą |
|
Manhattan widziany po raz ostatni (w tej podróży!) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz