 |
Montsant |
W końcu wakacje!! W tym roku nastawiliśmy się na prawdziwe wakacje: słońce, plaża, morze, wino i... wspinanie:) Nie planując zbyt wiele postanowiliśmy dołączyć się do naszych znajomych z Leoben i ich ulubionego celu wspinaczkowego, Siurany.
Wystartowaliśmy kilka dni wcześniej, więc poznaliśmy ciekawą miejscówkę z pozytywnymi ludźmi -
Climbing Tribe, polecamy!
Później był już luksus pełnej klasy, dawno takiego wakacjone nie mieliśmy! Nocleg w kamiennej wiosce Siuranie, z bajecznymi widokami słońca w tle, winkiem w ręce i doborową ekipą u boku...
Psyche wyszło to na bardzo dobrze, somme w sumie też. Na cyfrę nie było co liczyć (bo kto nas zna, wie że cyfra najważniejsza!), ale plan minimum zaliczony!
 |
Adam w Monsant |
Wspinanie w Siuranie to nie całkiem nasz wspin, taki bardziej pionowy po małych chwytach i z precyzyjną pracą nóg, ale z czasem jakoś przyjemniejszy i przystępniejszy się robi. Najbardziej polubiliśmy Siuranelle East, jednym z jej dużych pozytywów był cień...
 |
Wspinanie w sektorze Primavera, Jacquie w akcji |
Poza tym bardzo spodobało nam się wspinanie w Montsant, w położonym kilkanaście kilometrów od Cornudelli konglomeratowemu murowi skalnemu. Podejście jest zdecydowanie dłuższe niż te w Siuranie, ale warto! Poza tym, nie ma tłumów! W Siuranie, w szczególności w łikendy, bywało dosyć gęsto.
 |
Widok na sektor Pati i El Cargol |
O wspinie nic więcej nie piszę, bo liznęliśmy tylko. Najfajniej chyba jechać tam, wspinając się sajtem na 7a, ale w sumie my i tak znaleźlismy wystarczająco dużo fajnych dróg. No i droga w górę jest zawsze otwarta;) Następnym razem nocowalibyśmy na pewno gdzies w okolicach Cornudelli, bo jest położona centralnie i można z niej uderzać w Montsant, Arboli i oczywiścię Siuranę. Poza tym jest całkiem fajny klimat, w szczególności polecamy kawkę w lokalnej piekarence i piwko we wspinaczkowej knajpce mieszczącej się w sklepie wspinaczkowym.
 |
Uliczki w Siuranie. Podążaj w stronę światła... czyli Adama:) |
Poza tym koniecznie trzeba pozwiedzać hiszpańskie miasteczka, mają swój urok! My - zdecydowanie nietypowi miastowi tutyści - zwiedziliśmy Gironę, Taragonę i Barcelonę. Najfajniesza była Bazylika Sagrada Familia!
 |
Barcelona |
 |
Katedra w Barcelonie |
 |
Prosto do nieba... |
 |
Santa Maria del Mar w środku |
 |
Gaudi i jego bajkowe budynki |
 |
Gaudi cd.. |
 |
Bazylika Sagrada Familia - ciemna strona mocy |
 |
i jasna strona mocy |
 |
Bazylika w środku, tu już tylko jaśność |
 |
i oświecenie |
 |
Genialny był ten Gaudi |
 |
Triumfujemy w Barcelonie |
 |
Rivera Barcelońska |
 |
Jednak Barcelonie takich klimatów brakuje... |
 |
I takich.. |
 |
Niech żyją wakacje! |
 |
Niech żyje wspinanie bez końca! |
 |
no trochę tu nam jeszcze zostało do zrobienia... |
 |
Między wspinem przerwa na plażę |
 |
Czasem odbijała nam palma.. |
 |
Hiszpania to nie jest kraj dla dużych ludzi.. |
 |
Katedra w Taragonie |
 |
Dlatego lubimy hiszpańskie miasta i miasteczka |
 |
I mini miasteczka takie jak Siurana |
 |
Nasza ekipa i zachód słońca |
 |
Zachody słońca w Siuranie |
 |
Szkoda, że nie znaliśmy tej miejscówki biorąc nasz ślub.. |
 |
Mury obronne Girony |
 |
Znów katedra, tym razem w Gironie |
 |
Riviera w Gironie |
 |
Było super! |
 |
Ale tą drogę musimy jeszcze załoić |
 |
Tylko trochę przypakujemy bicka! |
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMiodzio! Jakbyście znowu jechali to dajcie znaki ! :-)
OdpowiedzUsuń