A
wiec jestesmy juz w Huaraz! Podroz z Limy liniami Oltursa byla bezproblemowa,
jedynie liczne zakrety i progi
zwalniajace nie pozwalay sie wyspac. Ale widok białych szczytow o poranku
pozwolil zapomniec o calym zmęczeniu!
Góry, wspinanie i my. My czyli rodzina, Mama Magda, Tato Adam i Córka Karolcia. Od ponad roku uczymy się łączyć naszą pasję wspinaczkową z rodzicielstwem. Jednocześnie integrujemy nasze dziecko w nas sportowy ipodróżniczy styl życia. Jak na razie z powodzeniem:)
piątek, 31 lipca 2015
sobota, 25 lipca 2015
Mglista Lima
Frankfurt - Santodomingo
Santodomingo - Panama
Panama - Lima
Rzeczywistośćsc lotniskowa jest dla mnie prawie
zawsze taka sama, niezależnie od położenia geograficznego (no może
wyjątkiem
było
lotnisko w Osz). Najważniejsza jest chwila przekroczenia tej magicznej strefy i
zanurzenie się w nowym świecie. Ten moment przed
przekroczeniem lotniskowych sezamowych bram to pytanie, jak będzie
tym razem, jakie będzie Peru, tutejsi ludzie, jaka będzie Lima Lima, ktōrą
nas tak straszono.
Lima jeszcze z powietrza wydała się jakoś brunatno nijaka, zabudowa miała
kolor identyczny z kolorem ziemi, także w ostatnim momencie udało
nam się
zorientować,
że
te budynki, jakby bez dachōw ciągną się aż po horyzont zanikając we mgle. Mgła
to chyba tutejszy stały element o tej porze roku, może dlatego miasto i wybrzeże
jakoś
nie robią
większego
wrażenia.
Pomimo jakichś strasznych przestrōg
i opowieści,
na razie nas nie okradziono i na ulicy czuliśmy się bezpieczni. Ale to pewnie tżz
zaleta turystycznych dzielnic Miraflores i Barranco, ktōre mają wyższy standard i w sumie kręci
się
tu strasznie dużo strażnikōw czy policji czy po prostu
ludzi ubranych na niebiesko (takze tzw. cinkciarzy, ktōrzy mają najlepsze kursy walut i pracują
całkiem
legalnie). Miraflores jest rōwnież jedną wielką imprezownią,
generalnie w ciągu dnia jest tu o wiele spokojniej niż
nocą,
kiedy to zewsząd dobiega muzyka barowa i klaksonowa. Naszym szczęściem
byli
my padnięci i przespaliśmy bite 15
godzin. Wokōł
jest też
pełno
knajpek z jedzeniem, ale cenowo bez szału, tzn. procz jednej knajpki, gdzie za
całe
menú zapłaciliśmy
3$ na głowę,
reszta jest droższa niż w Polsce, tańsza niż w Austrii. Dotyczy to rōwnież cen w markecie. Ale może to i wina tutejszej dzielnicy.
Za 2
godziny zbieramy się do Huaraz i już nie możemy się doczekać gōr! Widzieliśmy Kordyliery z
samolutu, wyglądały
niesamowicie!! No i znōw ominie nas dzisiejasza impreza, ktōra zaczyna się tu rozkręcać…
![]() |
Wybrzeze Miraflores |
![]() |
Graffiti w Barranco |
![]() |
Tutaj wszyscy sie calujemy! |
![]() |
Surferzy atakuja! |
![]() |
Wiezowce na niepewnym gruncie |
![]() |
Witamy w Peru! |
czwartek, 23 lipca 2015
Wakacyjny scorching heat
Końcem czerwca Adam zaczął w Chamonix swój
ostatni kurs na przewodnika IVBV a ja zrobiłam sobie wycieczkę do Leoben, żeby
oficjalnie odebrać dyplom doktora i – a co tam, chwalę się – otrzymać nagrodę J Potem
zaplanowane były dwutygodniowe wakacje z Izą, kierunek był oczywisty, Chamonix!
W końcu pogoda się ustabilizowała, lampa
na maxa! To był pierwszy wyjazd Izy w szamoniowskie granity, na cel obrałyśmy
Igly południowe.
![]() |
Tak, tak, ta Magda to najlepsza pani doktor na swiecie! |
I było tak: popsuta kolejka, wspin na na w ogóle nie pomarańczowym
parchowatym granicie na podejściu do Envers, dziwne starty i rześkie rysy na Subtilités
Dülfériennes, oszukujący Piola, z którym Iza chciałaby porozmawiać o
wycenach, zostawiony friend nr 3 w ścianie, dyskusje o higienie w górach, gwieździste
niebo i księżyca blask, scorching heat do kwadratu na Orient, zdany egzamin
Adama na przewodnika IVBV, basen w Cham, walki kempingowe z właścicielem
terrorystą ciszy i porządku, wspin na Midi w nowych Mjurkach, głupota własna do
kwadratu na lodowcu Argentiere, łzy wściekłości nad głupotą własną, genialny
biwak pod filarem Cordiera, szybki wspin na Cordierze do półek i zmniejszenie
tempa na górnych pomarańczowych wyciągach,
bieg lodowcem w ucieczce przed telewizorkami, błoga noc, pokaz
elastycznosci i siły Słowenek na zawodach w prowadzeniu w Cham, piwko i obijanie się J A w międzyczasie
Izy (i częściowo Adama) zakupy, zakupy, zakupy...
Super wakacje, ale temu scorching heat to juz
podziękujemy!
Wiecej zdjec w galerii!
Check out our PHOTOS!!
Bananowa rysa na |
Iza - Mistrzyni selfiakow |
Rebuffat na Midi po 10 latach, tym razem trudne wyciagi byly dla mnie:) |
Ahoj kapitanie |
Gorne wyciagi Cordiera |
Filar Cordiera w calej okazalosci |
Adam na slynnym rysowych wyciagu na koncowce drogi |
środa, 22 lipca 2015
Alpejska przygoda
Po relaksie i odpoczynku na Korsyce przyszedł
czas na harówkę czyli... szwendanie się po lodowcach, cioranie się po śnieżnych
i skalnych graniach, jednym słowem przyszedł czas na prawdziwą alpejską
przygodę!
Na początek musiałam przejść test sprawnosciowy
czyli aklimatyzację na północnej scianie Tour Ronde. Muszę powiedzieć, że
bardzo mi się podobało i chyba na tescie wypadłam całkiem nieźle, choć myslałam,
że północne sciany są bardziej mroczne... Tymczasem w czerwcu, przy takich
temperaturach, najlepiej byłoby być na szczycie o 10:00. My bylismy troszkę później,
troszkę bardziej zgrzani slońcem i ja zdecydowannie z przyspieszonym oddechem.
Ale test zaliczyłam pozytywnie! Eh, znów te wspaniałe widoki, tak za nimi
tęskniłam!
![]() |
Tour Ronde, North Face |
Kolejny dzień to „wycieczka” na grań
Rochefort. Warun sredni,
lodowiec nie zmrożony, mięsnie wymęczone po dniu poprzednim a grań... przepastna!!
Przygoda alpejska pokazała swoje pierwsze oblicze. Niby to człowiek się wspina
i w pionach i w przewieszeniach, z przestrzenią obyty, ale na takiej grani... cos
nie gra! Niby jestesmy związani lina, ale... przecież tu nie ma żadnej
asekuracji! Adam opowiada mi jakies bajki o skakaniu na przeciwną stronę grani,
ta... Lepiej tam dobrze patrzyć pod nogi, grań chyba nie była tak często
chodzona ostatnimi czasy. Na przedwierzchołku (jest kawałek skały!!) daje znać
Adamowi, że mogę isć do sczczytu, ale już nie wiem jak z powrotem, czy starczy
mi koncentracji, a tak w ogóle, to ja wolę skały albo lód a nie snieżne
brzytwy! Więc wracamy, łapiemy ostatnią kolejkę i rescik na kempie La Sorgente w
Val Veny. Kemp jest bardzo
sympatyczny, jego własciciele też, ceny w czerwcu bardzo przystępne (6€ za osobę
ze wszytskim) – polecamy!!
![]() |
Gran Rochefort |
Kolejny wypad
kolejką i zakotwiczamy w schronisku Torino, które własciwie to jest w
przebudowie, ale spać w nim można. Niestabilna pogoda kieruje nas na kolejną
grańkę, tym razem skalną, więc jest nawet całkiem fajnie. Kolejnego dnia
ryzykujemy wypad na Kapucyna. Co prawda wieczorem jest mega zlewa, co prawda
następnego dnia też ma być zlewa, ale może akurat się wstrzelimy. Kuluar podejsciowy
nie stwarza problemów i po 7:00 jakos wbijamy się w drogę Szwajcarską z wyjsciem O Sole Mio (dobre TOPO).
Miejscami jest mokrawo, na półach zalega snieg, ale próbujemy. Na wyciągu za 6b
w kluczowym miejscu niestety mokro i Adam wyslizguję się :( Ale co tam, idziemy dalej, wspin super,
ale trzeba się spieszyć, bo atmosfera się zagęszcza. Na szczyt dochodzę już w
rytmie grzmotów, na szczęscie zrobiły mały przystanek koło Midi. Szybko zaczynamy
zjazdy, burza zbliża się wielkimi krokami. Przelotem obserwuję niesamowite połacie
sciany - trzeba poziom podciągnąć gdzies
tak do 7a OS!! Koncówka zjazdów już w totalnym opadzie sniegu, szybko zwijamy
się i pędzimy na ostatnią kolejkę. Udało się! Teraz ciepły prysznic i żarełko!
![]() |
Droga Szwajcarska na Kapucynie |
Ostatni wypad od
strony włoskiej zaliczamy na Chandelle du Tacul, drogę Bonatti-Tabou. Wspinanie
wydaje się jeszcze ładniejsze niż na Kapucynie, bajka!
![]() |
Chandel du Tacul |
![]() |
Na szczycie Kapucyna, na Midi juz burza |
Potem już tylko
okradziono nam auto w Aoscie (w samym centrum o 17:00 w niedzielę..), trzeba
było wstawiać nową szybę, łazić na posterunek, wydzwaniać do ubezpieczenia,
kupować sprzęt...
Ale trudno,
zdarza się, nie ma to tamto, trzeba się wspinać, po miłych skalnych rozkoszach
Adam zapowiedział kolejną alpejską przygodę, tym razem Aig. Chardonnet i filar
Migot. Wieczór w bardzo sympatycznym schronisku Albert 1 w towarzystwie Griego
i Armina upłynął bardzo miło, noc też, tyle że o 3:00 była już pobudka! Dreptanie po lodowcu, w końcu
zmrożonym! I gdzies koło 6:00 wbilismy się w Filar. Wspinaczkowo nie dało się
rozwinąć skrzydeł, ale generalnie byłaby całkiem fajna alpejska przygoda, gdyby
mój żołądek nie zaczął strajkować.. Ale szczytowanie było super a później
zaczęła się męka zejscia lodowcem w słońcu. Strasznie jakos dużo trzeba chodzić
na tych alpejskich przygodach.
![]() |
Lodowiec le Tour |
Później dużo
planowalismy, pogoda jak zwykle sobie z nami pogrywała, wobec czego
pojechalismy kolejny raz na stronę włoską powspinać sie w skałach, w dolinie
Valgrisenche, super sprawa, polecamy!!
Wiecej fotek z alpejskich przygod do obejrzenia tutaj!
Check out our PHOTOS!
Blogujemy
Już od maja jesteśmy w drodze, od jutra nasza droga będzie naprawdę odlotowa –
startujemy do Peru! J Niestety, brak czasu to choroba chroniczna, ciężko się jej pozbyć, z tego względu nasza strona
wciąż jest oldskulowa i w konsekwencji – rzadko
aktualizowana. Żeby nie zawieść zagorzałych fanów naszegowspinania, przerzucamy sie na razie na bloga – w
drodze będzie nam o wiele łatwiej „wrzucić trochę njusów na sieć” J
Startujemy jak zwykle z zaległościami, czyli wyjazdem na Korsykę!
Korsyka
29 kwietnia o godzinie 15:00 był wielki
stres, o 17:00 zmęczenie i ulga, od 19:00 można było już swiętowac. Moja
scieżka naukowo-uniwersytecka zakończyła się tytułem doktora,
super imprezą i dwudniowym kacem... Po
ogarnięciu siebie samej, ogarnięciu naszego mini dobytku, cudownej przemiany naszego VW
Caddiego w przytulny mini-domek byliśmy gotowi na wakacje!
Wakacje to... piękne plaże, turkusowa woda, ale też gory i wspinanie, oczywiście w granicie. Wybór naszej wakacyjnej idylli był prosty -
ruszamy na Korsykę!!!
Napiszę w skrócie: ten trzytygodniowy wyjazd był genialny, maj wydaje się super miesiącem na połączenie plażowania ze wspinaniem, niesamowite formacje tafonis przyprawiały o zawrót głowy i buły. Do tego
pyszne różowe winko i korsykańskie sery, wieczorne pifko z napotkanymi wspinaczami,
kamienne urokliwe miasteczka i klimatyczne miejscówki na dziki kemping... Polecamy!
Obrona doktoratu |
![]() |
Startujemy na wakacje! |
![]() |
Kolacja przy winku i z widokami |
![]() |
Niesamowite formacje wspinaczkowe w Bavelli |
Nasze mobilne mieszkanko z kuchnia i kucharzem :-) |
wieczorny widok z okna |
Wspin w Restonice |
Niestety we Włoszech okradziono nam auto i wraz z tym 90 % zdjęc, które zrobilismy.
Także, to co zobaczycie oddaje Korsykę tylko w 10 %, reszta jest jeszcze lepsza:-)
Zdjecia w naszej galerii:
Photos from Corsica:
Korsyka 2015
Subskrybuj:
Posty (Atom)