Po relaksie i odpoczynku na Korsyce przyszedł
czas na harówkę czyli... szwendanie się po lodowcach, cioranie się po śnieżnych
i skalnych graniach, jednym słowem przyszedł czas na prawdziwą alpejską
przygodę!
Na początek musiałam przejść test sprawnosciowy
czyli aklimatyzację na północnej scianie Tour Ronde. Muszę powiedzieć, że
bardzo mi się podobało i chyba na tescie wypadłam całkiem nieźle, choć myslałam,
że północne sciany są bardziej mroczne... Tymczasem w czerwcu, przy takich
temperaturach, najlepiej byłoby być na szczycie o 10:00. My bylismy troszkę później,
troszkę bardziej zgrzani slońcem i ja zdecydowannie z przyspieszonym oddechem.
Ale test zaliczyłam pozytywnie! Eh, znów te wspaniałe widoki, tak za nimi
tęskniłam!
Tour Ronde, North Face |
Kolejny dzień to „wycieczka” na grań
Rochefort. Warun sredni,
lodowiec nie zmrożony, mięsnie wymęczone po dniu poprzednim a grań... przepastna!!
Przygoda alpejska pokazała swoje pierwsze oblicze. Niby to człowiek się wspina
i w pionach i w przewieszeniach, z przestrzenią obyty, ale na takiej grani... cos
nie gra! Niby jestesmy związani lina, ale... przecież tu nie ma żadnej
asekuracji! Adam opowiada mi jakies bajki o skakaniu na przeciwną stronę grani,
ta... Lepiej tam dobrze patrzyć pod nogi, grań chyba nie była tak często
chodzona ostatnimi czasy. Na przedwierzchołku (jest kawałek skały!!) daje znać
Adamowi, że mogę isć do sczczytu, ale już nie wiem jak z powrotem, czy starczy
mi koncentracji, a tak w ogóle, to ja wolę skały albo lód a nie snieżne
brzytwy! Więc wracamy, łapiemy ostatnią kolejkę i rescik na kempie La Sorgente w
Val Veny. Kemp jest bardzo
sympatyczny, jego własciciele też, ceny w czerwcu bardzo przystępne (6€ za osobę
ze wszytskim) – polecamy!!
Gran Rochefort |
Kolejny wypad
kolejką i zakotwiczamy w schronisku Torino, które własciwie to jest w
przebudowie, ale spać w nim można. Niestabilna pogoda kieruje nas na kolejną
grańkę, tym razem skalną, więc jest nawet całkiem fajnie. Kolejnego dnia
ryzykujemy wypad na Kapucyna. Co prawda wieczorem jest mega zlewa, co prawda
następnego dnia też ma być zlewa, ale może akurat się wstrzelimy. Kuluar podejsciowy
nie stwarza problemów i po 7:00 jakos wbijamy się w drogę Szwajcarską z wyjsciem O Sole Mio (dobre TOPO).
Miejscami jest mokrawo, na półach zalega snieg, ale próbujemy. Na wyciągu za 6b
w kluczowym miejscu niestety mokro i Adam wyslizguję się :( Ale co tam, idziemy dalej, wspin super,
ale trzeba się spieszyć, bo atmosfera się zagęszcza. Na szczyt dochodzę już w
rytmie grzmotów, na szczęscie zrobiły mały przystanek koło Midi. Szybko zaczynamy
zjazdy, burza zbliża się wielkimi krokami. Przelotem obserwuję niesamowite połacie
sciany - trzeba poziom podciągnąć gdzies
tak do 7a OS!! Koncówka zjazdów już w totalnym opadzie sniegu, szybko zwijamy
się i pędzimy na ostatnią kolejkę. Udało się! Teraz ciepły prysznic i żarełko!
Droga Szwajcarska na Kapucynie |
Ostatni wypad od
strony włoskiej zaliczamy na Chandelle du Tacul, drogę Bonatti-Tabou. Wspinanie
wydaje się jeszcze ładniejsze niż na Kapucynie, bajka!
Chandel du Tacul |
Na szczycie Kapucyna, na Midi juz burza |
Potem już tylko
okradziono nam auto w Aoscie (w samym centrum o 17:00 w niedzielę..), trzeba
było wstawiać nową szybę, łazić na posterunek, wydzwaniać do ubezpieczenia,
kupować sprzęt...
Ale trudno,
zdarza się, nie ma to tamto, trzeba się wspinać, po miłych skalnych rozkoszach
Adam zapowiedział kolejną alpejską przygodę, tym razem Aig. Chardonnet i filar
Migot. Wieczór w bardzo sympatycznym schronisku Albert 1 w towarzystwie Griego
i Armina upłynął bardzo miło, noc też, tyle że o 3:00 była już pobudka! Dreptanie po lodowcu, w końcu
zmrożonym! I gdzies koło 6:00 wbilismy się w Filar. Wspinaczkowo nie dało się
rozwinąć skrzydeł, ale generalnie byłaby całkiem fajna alpejska przygoda, gdyby
mój żołądek nie zaczął strajkować.. Ale szczytowanie było super a później
zaczęła się męka zejscia lodowcem w słońcu. Strasznie jakos dużo trzeba chodzić
na tych alpejskich przygodach.
Lodowiec le Tour |
Później dużo
planowalismy, pogoda jak zwykle sobie z nami pogrywała, wobec czego
pojechalismy kolejny raz na stronę włoską powspinać sie w skałach, w dolinie
Valgrisenche, super sprawa, polecamy!!
Wiecej fotek z alpejskich przygod do obejrzenia tutaj!
Check out our PHOTOS!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz