środa, 4 listopada 2015

Nie spać, zwiedzać!

Nieziemskie krajobrazy
No to jedziem w końcu zwiedzać ten szeroki świat! Uciekliśmy z tych Yosemitów, najpierw tam pożarami straszyło, potem jakieś nieziemskie deszcze przyszły, burze tam pomstowały, chyba nad naszym opłakanym poziomem wspinaczkowym, trza było uciekać i już!


Jeszcze się na chwilę w niejakim kanionie Owens River Gorge się zatrzymaliśmy, gdzie ponoć wspinanie dla ludzi jest, ze spitami i chwytami. Śmieszny ten kanion, jakby ziemia rozporek zapiąć zapomniała! No, a w rozporku, grube...wspinanie;) Fajno było, kemping znaleźliśmy, taki za dwa dolki z widokami za sto dolków! Wszystko piknie ino ten wiatr, co głowę rozbijał po nocy i za dnia, dał nam nieźle popalić!

Niezapięty rozporek w ziemi.

Wspinanie w Owens River Gorge

Żadnych rys, same krawądy!


Wieczorne spektakle na kempie

Wieczorne spektakle na kempie II

Jedzeniowo sobie dogadzamy: ma śniadanie bekon z jajecznicą i sałatką zapakowane w tortili, mniam!

No to się wzięliśmy i na prawdziwy wywczas zabrali! Do Doliny Śmierci, a co! No, ale nie tak szybko, jeszcze po drodze pagórki jakie były, takie, co to kamieniami obrodziły z każdej strony. No i ponoć w tych kamieniach to najlepsze westerny odchodzą, takie co to nawet i w kinie puszczają. A niech i tak będzie, ale my to znów w ciuciubabkę z tym wiatrem się bawiliśmy, cholerstwo jedno nie odpuszczało! Ale głupi to ma szczęście, więc i nam się jaskinia trafiła:) Zamiast w kowbojów pobawiliśmy się w jaskiniowców! Jazda była! Od rana znów wygwizd, więc jak Adam napstrykał fot tych kamerdolców to można się było zmywać: do Death Valley!

Bawimy się w jaskiniowców


Alabama Hills 

Kowboje, tu jestem!

Alabama Hills, tu to się można bawić w chowanego!

Cowboy Restaurant tam powinni napisać!

Jedziemy do Doliny Śmierci, prosto przed siebie następne kilkadziesiąt kilometrów!


Muzę zapuściliśmy, Dancehall Queen, i jazda jazda!

Dancehall queen właśnie ona,
Zadowolona ma coś, czego nikt nie pokona.
Dancehall queen w mej pamięci,
pozostanie taniec, uśmiech i do życia chęci.

Kiedy ona patrzy na mnie puszczam nerwów wodze,
- A siema, siema oczarowały mnie twego ciała wdzięki
Chciałbym się pobujać z Tobą w rytmie tej piosenki.
Wszystkim dookoła opadły z wrażenia szczęki.
Szkoda, że tylko ona powiedziała "Nie, dzięki"!
Powiedziałem sobie: "Spróbuj jeszcze raz!"
Spojrzałem w jej piękne oczy pytając ,,Dlaczego tak jest? "
Ona mówi, że: "Inaczej nie doceniłbyś mnie!"
Zbliżyłem się do niej, i poczułem jej smak,
Chciałbym to opisać, ale słów mi brak...
I umówiłem się z nią na dziewiątą...
O jaka piękna ta noc!
Szkoda że zablokowali mi konto,
Mój portfel stracił całą moc,
Ale nieważne, man,
Ważne bym był z nią sam, na sam.
Ja na tych samych falach z nią gram.

W takich klimatach można dać gaz do dechy! Droga równa jak stół i prosta jak ..., końca nie widać! No i tylko te hamerykańskie łby mogły sobie takie ograniczenia prędkości wymyślić! Toż to człowieka skręca za kółkiem jak się ma stówkę na budziku! Ale... Nic nie zrobisz panie, a i może przy tym ślimaczym tempie się co uwidzi.

Wszystkie te miejsca do pstrykania fot poznaczone są i na mapach i na znakach, więc nic nie przegapisz. Tylko nic tam nie piszą co to za widok pstrykasz. Już narzekaliśmy, że ta Dolina Śmierci to taka bez szału, no a to to jeszcze nie to było!

Przyjechaliśmy na popołudnie i od razu wycieczka do niejakiego Kanionu Mozaiki. Nie powiem, fajnie było, tunele takie porzeźbione. Musiały pamiętać lepsze czasy, jak  bystra woda manto mu spuszczała! Adam pstrykał i pstrykał, kolorki tych suszkowatych pagórów niezłe były. Ale dopiero się miało zacząć!

Widoki już super, a to wciąż nie Dolina Śmierci!

Marzenie Adama, Parki Narodowe na motorze...

A zakrętów jak nie widać, tak nie widać...

Selfiak z serii: jacyś tu inni jesteśmy

Kanion Mozaiki

Kanion Mozaiki

Zaczyna być kolorowo..
W tych gazetkach parkowych, co to ci zawsze na wjeździe wcisną wyoślone wszystko: na zachód słońca na wydmy, na wschód na Zabriski point. No to człek idzie tym lemingowym szlakiem i pstryk, pstryk te same foty co te wszystkie lemingi dookoła. Ale mordę swoją się szczerzy! No a kolorki, nie powiem, z nóg zwalają! Szalał tu chyba jakiś niewyżyty impresjonista: brązy kawowe, mahoniowe, kasztanowe, żółcie piaskowe, kremowe, kanarkowe, rdzawe, miedziowe pomarańcze, beże, łamane biele i tylko błękit nieba kontrastuje tu spokojem.

Dobra, dobra, schodzimy na ziemię! Kolory kolorami, a największa góra na minusie: Badwater, na nas czeka! A tu kuku! Niby najsuchsze i najgorętsze miejsce na ziemi ta Dolina Śmierci, a ostatnie opady zalały drogi dojazdowe do depresji! No to my sami popadli w  depresję! Połowa atrakcji Parku nas ominie! Wypięliśmy się na to wszystko i pojechaliśmy na Dante View Point, coby popatrzyć z góry na tę depresyjną i śmiercionośną dolinę no i porobić trochę mechaniki płynów. Fajno było, ino żal mi tych kowbojów bidoków co im też jak nam wszystko w tej dolinie wydawało się rzut kamieniem a było w pizdu! No ale my 120 koni a oni mieli tylko jednego!! Bidoki...

Pustynny wartownik

Pamiętajcie, na pustynię w Death Valley wybieramy się wieczorem!

Prawie jak na wydmach koło Łeby 15 lat temu!

Pustynne krajobrazy

Wspinamy się na piaskowe góry

Z rana jesteśmy jeszcze niewyraźni...

Przyłączamy się do lemmingów czekających na wschód słońca

Zabriski Point o wschodzie słońca

Kolorów tu różnych takich, że hej!

Największym artystą jest natura

Tak nisko upadliśmy!

Krajobrazy w Dolinie Śmierci

Marzenie Adama...

Kolorystycznie jest wypas;)

W drodze na punkt widokowych Dantego
Depresja Doliny Śmierci z lotu ptaka

Tu się robi mechanika płynów...


1 komentarz: