Bycie rodzicem to nie jest łatwa sprawa. Bycie wspinającym się rodzicem podnosi stopień tej gry na wyższy poziom. A już jeśli oboje rodziców jest wspinaczami, w dodatku w górach, a najbliższa rodzina oddalona jest o 850 km... to jest dopiero prawdziwe wyzwanie...
naszewspinanie
Góry, wspinanie i my. My czyli rodzina, Mama Magda, Tato Adam i Córka Karolcia. Od ponad roku uczymy się łączyć naszą pasję wspinaczkową z rodzicielstwem. Jednocześnie integrujemy nasze dziecko w nas sportowy ipodróżniczy styl życia. Jak na razie z powodzeniem:)
środa, 31 marca 2021
czwartek, 5 września 2019
Pinzgawurm Birnhorn
Adam startuje w wyciąg nr 30. |
Krótko i treściwie o długiej i zawiłej drodze czyli nasze wspinanie na Pinzgawurm, na południowej ścianie Birnhorn. Droga autorstwa Adi Stockera i Toniego Niedermuhbichlera powstała w 2011 roku, ma 1400m przewyższenia, 2150m długości, 45 wyciągów, z czego trzy są w trudnościach siódemkowych, 13 szóstkowych, reszta to głównie teren piątkowy i łatwiejsze pasaże, który można pokonać z lotną.
sobota, 10 sierpnia 2019
Zamknięty krąg mam...
Tytuł tego posta aż krzyczy o równouprawnienie: Halooooo! Przecież mamy XXI wiek, a gdzie tatusiowie? No właśnie niby XXI, a jednak większość tatusiów przez pierwszy rok życia dziecka jest w pracy... Oczywiście nie wszyscy, ale ja szacuję, że w moich kręgach ok 90%. A Ci, którzy decydują się na tacierzyńskie... hm, chyba nie mają potrzeby tak częstych kontaktów z innymi rodzicami jak mamy na macierzyńskim...? Może dlatego są tak mało widoczni?
Także post jest dyskryminujący z przymusu. Ale to tylko wstępna dygresja, pomińmy ją i wstąpmy do podziemnego...tfu placozabowawego kręgu mam... Jak do niego wstąpić?
wtorek, 9 kwietnia 2019
Matka desperatka..?
Mamą jestem od 9 miesięcy. Tyle co nic? Być może...a jednak przeskok z bycia beztroskim niedzieciatym człowiekiem na pozycję mamy, rodzica to... jak przejście na drugą stronę lustra. Nie posiadając dzieci nie jesteś w stanie wyobrazić sobie jak to jest je mieć. Posiadając dzieci nie możesz cofnąć czasu i być bez nich.
sobota, 15 września 2018
Niewidzialna smycz
Cisza i spokój. Za oknem już ciemno, lekki powiew letniego wiatru, zarys gór i poświata księżyca. Moje ulubione radio FM4. Ja, wykończona, w końcu mam chwilę dla siebie. Leżę plackiem na dywanie wyciagąm swoje przykurcze w każdą stronę, biorę kilka głębokich oddechów, włączam jakiś głupi film.
Odmóżdżenie. Jest tak miło i spokojnie. Tak jak kiedyś. Tak jak 2 miesiące temu...
sobota, 26 maja 2018
Full Dom(e)
W ósmym miesiącu samopoczucie jeszcze ok |
Leżę sobie z brzuchem wywalonym na kanapie i
mi dobrze... Za oknem piękna pogoda, lekki wietrzyk, góry się wzorcowo
prezentują a mi się oczki kleją... Gdyby tylko nie ta cholerna koparka za oknem
pewnie już bym drzemała. W końcu na taką drzemkę sobie zasłużyłam! Wstałam
przed 10, zjadłam śniadanie, udało mi się nie położyć spowrotem, ogarnęłam
ogródek balkonowy, potem ten działkowy, ogoliłam nogi, przygotowałam sałatkowy
obiad (m.in. z własnej sałaty i rzodkiewek!) no i trzeba sobie trochę klapnąc i
odpocząć... Coś słodkiego bym zjadła, ale zapasy już wyczyściłam, a do sklepu nie chce mi się iść... Może jabłko? Jabłko chyba też słodkie...
niedziela, 18 marca 2018
Migawki z 2017
Z okazji nadmiaru czasu i ograniczonych możliwości ruchowych przejrzałam zdjęcia na komórce datowane na 2017 rok. Trochę się fajnych wspomnień nazbierało, a zdjątka choć jakościowo kiepskie, dobrze oddają ulotne chwile. Chwile, które w codziennym pędzie i kołowrotku tak szybko uciekają... Zerkam na nie jeszcze raz!
Subskrybuj:
Posty (Atom)